Tuesday 28 May 2013

Houston, we've got a problem - 5.218.2013

No tak, kilka dni chłodniejszej pogody, a ja chora... ugh.
No to tak, kiedyś wspominałam o takim ważnym spotkaniu... no i było to spotkanie w sprawie wolontariatu.
Obecnie jestem wolontariuszem- terapeutą i pracuję, przeprowadzam terapię 3i( na jedno dziecko jest 30 wolontariuszy) z autystycznym dzieckiem. Doświadczenie na prawdę jest niesamowite...jedne z tych specjalniejszych i długo zapadających w pamięć, ale i tych dużo dających w doświadczeniu. Człowiek uczy się cierpliwości, zrozumienia, a także zaczyna doceniać drobne rzeczy takie jak śmiech, nagłe przytulenia, czy uśmiech na twarzy dziecka. Co prawda na pierwszej sesji było niesamowicie, odnosiłam wrażenie, że chłopiec nie poczuł mnie jako zagrożenia, jednak na koniec dostałam pamiątkę pod postacią drapnięcia i ugryzienia. Zaskoczyło mnie to niesamowicie i się trochę wystraszyłam, bo zrobił to niesamowicie zwinnie i szybko, że nie miałam okazji się jakoś specjalnie "obronić". Chwilę później się już znów uśmiechał, ale ja...nie miałam już takiego uśmiechu,  bo byłam troszkę zdezorientowana, co się stało. Zdarzyło się to tylko jedyny raz, bo... terapia daje efekty. Część dzieci z autyzmem ma też ataki agresji wobec siebie, lub kogoś.
Mój podopieczny miał/ma takie ataki również wobec kogoś, ale z czasem ta czynność zanikła. Gdy już wpada w atak agresji, to tylko skupia to na sobie, nie daje już o sobie znać na kimś, co jest dużym sukcesem jak na prawie 2 miesiące terapii. Dużo by o tym mówić. Jednak co sesję jest lepiej i z każdej wychodzę uśmiechnięta...Słabym punktem tego programu może być to, że referencje z mojego wolontariatu będą jako dodatkowe... zdziwiłam się na prawdę, bo praca z autystycznym dzieckiem jest na prawdę dużym doświadczeniem... Płakać nie będę, wolontariat bardzo mi się podoba, więc nie ma czego żałować, a dodatkowe referencje zawsze się przydadzą. Martwię się bardziej tym, czy w wakacje dostanę pracę jako niania. no cóż, jakoś damy radę. : )

ciao,
Maja

Thursday 9 May 2013

Wszystko idzie planowo - 4.237.2013

Na razie wszystko idzie planowo, tak jak sobie to planowałam. Choroba nie przeszkadza w udziale programu, wcześniejsze zaświadczenie o ukończeniu liceum w kwietniu jest akceptowane, referencje w trakcie wyrabiania, oszczędzanie na wyjazd też idzie sprawnie. W okolicach grudnia będę składać aplikację. Kobieta z agencji, z którą rozmawiałam, mówiła żeby aplikację składać 3-4 miesiące przez planowanym wyjazdem. Osobiście preferowałabym wyjechać zaraz po maturze. Ze wszystkiego cieszę się najbardziej, że moja choroba tarczycy nie dyskwalifikuje mnie w udziale, w programie jako au pair. Jestem strasznie szybkim człowiekiem, dlatego chciałabym aby moje przygotowania się zaczęły, by mieć trochę szumu w swoim dotychczasowym życiu.