Tuesday 23 April 2013

Lisy i nie lisy - 3.253.2013

Wreszcie nastała prawdziwa wiosna i cieplejsze dni...aż się lepiej na sercu robi! Oczywiście w ruch poszły też okulary przeciwsłoneczne, których naliczyłam 5 par okularów( w których chodzę)! Dobrze, że mi Peacocks'a zabrali z Twierdzy, bo 4 z 5 okularów pochodziło z tego sklepu...eh, zdradzieckie i przepustne miejsce :)
Siedzę właśnie, piszę posta i piję herbatę. Idealne popołudnie. Sama w domu i Fleet Foxes, a po zakończeniu piosenki równie przyjemna cisza. W między czasie myślę o au pair. W sumie codziennie jest taki moment, gdy nad tym myślę jak najsprawniej przeprowadzić akcję.

Tuesday 9 April 2013

Bo najważniejsze to wiedzieć kim się jest - 2.267.13

Długo się zastanawiałam nad Au Pair, czy to będzie dobry pomysł. Szybko okazało się, że jest to coś, czego potrzebuję. Potrzebuję się wyrwać z domu, by wreszcie zapanować nad swoim życiem, zmienić tok jego biegu. Jedyne mnie teraz zastanawia jest to, czy gdy wyjadę będę tęsknić za domem w Polsce, za polską mentalnością? Wiem, że mogę wrócić tak szybko, jak przyjechałam, ale mam nadzieję, że będę tam jak najdłużej. Może jak Iza, poznam kogoś w pociągu, kto być może okaże się tą drugą połówką, której nie znalazłam w Polsce?

Ostatnio podzieliłam się z Panią X o tym, że będę brała udział w tym projekcie. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy, że jak ja tak poradzę sobie z moim okropnym charakterem. Później zeszło do tego, że jestem wiecznie naburmuszoną, niezadowoloną z niczego dziewczyną, a przy tym nie mającą znajomych, bo nie umiem się zaprzyjaźnić z nikim. Według X powodem tego jest moje patrzenie na każdego z góry. Oczywiście wyszło też na jaw, że jestem zarozumiała, że nie potrafię przyjąć krytyki. No cóż, gdyby owa krytyka miała podstawy, gdyby Pani X przebywała ze mną dzień w dzień, a nie widywała mnie 2 razy w roku, gdyby tak faktycznie było, to może bym się zgodziła. Jednak ja nie pozwolę sobie wciskać czegoś, co nie jest prawdą, szczególnie od takich osób, które nie przebywają ze mną codziennie, więc nie mając tym samym dowodu na to, że taka jestem. Szkoda też, że ta rzeczywistość jest całkiem inna, niż Pani X prezentuje będąc przy tym bardzo pewnym, bardzo pewnym, że się kogoś zna, a tak na prawdę nie. To trochę przykre jak ktoś, kto praktycznie nie zna Cię dobrze, potrafi coś takiego bezmyślnego wywnioskować opierając się o nieprawdziwe informacje.

Próbuję się  tym nie przejmować, bo to, co twierdzi Pani X, jest 100% nieprawdą. Dlatego dumna jestem z siebie, że wiem kim jestem.

AU PAIR, AU PAIR, AU PAIR, kiedy wreszcie przyjdzie czas i na mnie?!

PS.: Jutro mam ważne spotkanie, jeśli wszystko pójdzie jak trzeba, opiszę je w następnym poście!

Ciao

Thursday 4 April 2013

czas, START! - 1.272.13


Normalny człowiek powie, że rozpoczęcie "przygotowań" kilkanaście miesięcy przed zamierzonym celem jest bezsensowne. Bynajmniej dlatego, że swój wyjazd Au Pair USA planuje na rok 2014(oficjalne przygotowania rozpoczynam dziś - 04.04.13, a nieoficjalnym finałem będzie 01.01.14), zaraz po maturze. Oczywistą sprawą jest to, że mam bezlitośnie dużo czasu, ale idąc za powszechnie znaną prawdą , że czas szybko leci...trzeba będzie wkrótce składać papiery, a wcześniej zacząć je załatwiać. Składać mam zamiar w okolicach stycznia. Myślę, że ten blog może być rodzajem przygotowań psychicznych(jakkolwiek to brzmi, do momentu wyjazdu), bo nagły wyjazd za granicę, do kraju położonego za Oceanem Atlantyckim potrafi się odbić - tęsknota za Ojczyzną, rodziną... Dlatego poprzez moje notatki, chcę sama ze sobą przeprowadzić monolog z moim "ja" - pacjentem oraz moim "ja" -  psychologiem. Co do wyjazdu jestem zdecydowana na 100%. Być może uda mi się tam zostać na stałe, lecz jest to temat jeszcze do przedyskutowania i nie wiadomo, czy się uda, także podchodzę do pod tematu z dystansem. Jednak bardzo bym chciała tam zamieszkać (tak jak większy procent osób decydujących się na tego rodzaju wyjazd), a to dlatego, że nie widzę swojej przyszłości w Polsce. Nie mówię, że Polska jest krajem wyobcowania i dlatego chcę wyjechać na stałe do Stanów, ale nie czuję siebie tu, mam ochotę odkrywać nowe horyzonty. Co mnie fascynuje w Stanach Zjednoczonych? Przede wszystkim język angielski, co prawda mnie wpajano British English, ale tak samo lubię American English i jest to dla mnie równie czysta przyjemność uczenia się tego języka. Angielski...uwielbiam ten język, uwielbiam się go uczyć, jest to moja pasja, choć nie zawsze perfekcyjna. Co do polskiego... polski to mój język ojczysty i nim zostanie, i zawsze będzie "number 1". Drugą rzeczą jest...wielokulturowość Stanów Zjednoczonych. Można by powiedzieć, że to samo znajdę w Wielkiem Brytanii, ale nie! UK mnie nie fascynuje tak, jak USA. Dlatego zdecydowałam się na udział w tym programie. Punktem tego wszystkiego może być to, że lubię dzieci, BARDZO. To również zaowocowało taką, a nie inną decyzją. Au Pair - przyjemne z pożytecznym.

Ciao,
Przyszła Aupairka.